Skarżypytki
niechże pani mnie nie gani.
Kochać panią od wieczora
nieuchronnie przyjdzie pora.
Od dziewiętnastej dokładnie
zacznę robić to przykładnie.
Chyba że się znowu pani
zasznuruje do śpiwora.
Proszę pani, proszę pani,
ci przebrzydli grafomani
wiersz znowu wysmarowali
iż są piękni i wspaniali.
Że na nowej kroczą fali,
która sprawia że są biali.
A nawet skarpetki białe
na złość mi pozakładali.
Proszę pani, proszę pani,
toż to życie jest do bani,
gdyż się składa bez gdybania
ze śpieszenia i z czekania.
Im się bardziej z rana śpieszysz,
tym lenistwem później grzeszysz.
Chyba, że chcesz się dorobić,
a to rzecz jest niesłychana.
Proszę pani, proszę pani
niechaj pani to nie zrani
Zakładają szkołę spania
i w pościeli rozrabiania.
Cztery osy i dwie pszczoły,
a do tego truteń goły.
Zapiszę się, może w końcu
nauczą mnie tam bzykania.