pod maską
rozgrzeszania ludzi jak samego siebie
kiedy zapominasz jak wygląda piękno
i stajesz się hardy w zapalczywym gniewie
zatrzymaj się proszę tuż przy brzegu lustra
nim się tafla zmarszczy wizją niepotrzebną
cała ta agresja jest nad.zwyczaj pusta
w odbiciu odzyskaj utracone piękno
bo to kwintesencja raju tu na ziemi
odnajdować dobro w tej najmniejszej rzeczy
która nam potrafi percepcję odmienić
i każdą nienawiść miłością zaleczyć
chociaż to utopia to wola niezmienna
pióra które kreśli tu codzienne rymy
byś zechciał zrozumieć ile w sobie piękna
pomimo brzydoty pod maską nosimy
.
przywitam cię błękitem strof słońcem malowanych
a smutek rozmasuję uśmiechem spod powieki
ze snów spleciony obraz ten nagły błysk poranny
który napawa jutro w wiarę bycia człowiekiem
i liczę że mi oddasz ten uśmiech z odrobiną
empatii co usnęła gdzieś w smutnym kącie oka
choćby na końcu wiersza gdy strofy już przeminą
pozwolisz się na chwilę pośród błękitu spotkać
wszystkim kwiatom tej ziemi...
dzień dobry :)