martwe motyle
ja zapominam . ja zapominam
otwieram oczy pod powiekami
karmię się ciszą karmię się snami
tymi co ciepło leżą pod skórą
są mojej duszy drugą naturą
i pozwalają zaciskać ręce
na nienawistnej burzy udręce
to mi pozwala przeżyć te chwile
gdy umierają wokół motyle
a ja posłusznie zbieram ich skrzydła
i w kąt odrzucam zmory mamidła
.
jutro już otworzę okno
ale dzisiaj jeszcze patrzę
poprzez szybę na samotność
rzeczy które nie są nasze
bo je kiedyś wyrzuciłeś
jak niechciane ramy baśni
które nam się przytrafiły
i skończyły na dnie waśni
że za dużo w nich kolorów
i pakt z nocą czas podpisać
kiedy już za klamkę biorę
dzisiaj mnie za łokieć chwyta
obiecuję więc że jutro
szybę strzaskam niespodzianie
i odfrunę tam gdzie smutek
schował się pod ciężki kamień
skoloruję mu powieki
i podniosę wzrok ku górze
tam gdzie baśń się nadal plecie
na błękitnej rajskiej chmurze
.
chodź iskierko tutaj złota
rozpal ogień na polanie
w ciemnym lesie chcę cię spotkać
i poczynić z tobą taniec
taki sabat rozogniony
w śpiewie . ruchu i misterii
podniesionych w niebo dłoni
ponad koronami czerni
chodź i spal to co jest we mnie
jak korzenie drzew umarłych
których ziemia więcej nie chce
zamykając drzwi do narni
niechaj ogień mnie oczyści
a las niech się zazieleni
rozpal iskro moje myśli
ponad kolorami czerni