Tama
Gdy powietrze w prawiasz w drganie
To jest to głośne wołanie
O upragnione miłowanie
I chociaż tego pragniesz
Kochać się nie pozwalasz
W mrok całkiem spadniesz
Gdy nienawiść wyzwalasz
Ciągle o miłości prawiąc
Serce twoje pęka krwawiąc
Bo na co dzień
Toną uczucia w cień
I dominuje złość
Czas powiedzieć dość
Czas się zastanowić
Nowe zasady ustanowić
Nie czynić zła w ramach idei
Nie zdołam serc skrzywionych skleić
Zostawię więc je same
By pomieścić krew zbuduje tamę