Różnica
Płynie rzeka codzienności
Ktoś nazwie ją kompromisem
Ktoś inny bezmiarem powinności
Między porankiem słonecznym
A zachmurzonym wieczorem
Jest jeszcze południe
umiarkowane i niestrudzone
Między nadzieją graniczącą
z pewnością
A straszną bez wiarą
i niestabilnością
Jest przecież rozwaga
Która czuwa nad wszystkim
Gdy rzeczywistość niedomaga
Czyni świat bliższym
Tyle tylko że zaślepieni w emocjach
Ignorujemy ją nader często
Łapiemy afekty w promocjach
Zapominając o niej prędko
A to właśnie ona jest tą różnicą
Między mądrością a szubienicą
Między ciemnością a światłem
Zamiast więc walczyć z całym światem
Przemyśl po w ściągnij
Radość uwolnij
Zamiast krzyczeć, przeklinać
Poprostu przeginać
Policz i zanim buzię otworzysz
Nim bezpowrotnie wszytko prze potworzysz
Nim wszystko zabijesz
Poczuj że możesz
I zanim odbijesz w drugą stronę
I optymizmu ubierzesz koronę
Wy pośrodkuj wszystko nim puścisz w eter
Nie masz umiaru, to noś z sobą meter
Wszystko odmierzaj i analizuj
Uczucia minimalizuj
Tytuł maszyny będzie ci dany
A tą przestrogę pisze twój cyborg oddany.