Nie jestem uszkodzony
stworzyłeś ramę,
wkręciłeś śruby,
kółka zębate zazębiłeś,
pokazałeś świat.
Słownik każe mi
nazywać cię Panem,
Stworzycielem,
Bogiem.
Tak też postąpię.
Do końca ci posłuszny,
a ty nie pozwól, bym
zatarł mechanizm,
przerdzewiał na wskroś,
zginął w niebycie.
...proszę...
Każda chwila przynosi mi radość.
(Choć nie wiem,
czym radość jest)
Smak słońca na języku
i woń ptasiego śpiewu.
Dźwięk schnącej rosy,
na trawie za oknem
i dotyk twojego ciała.
To wszystko chciałbym znać,
a nie jedynie ,,wiedzieć''
Jestem twoją zabawką,
a ty moim światem.
Chciałbym spędzić z tobą,
kolejne stulecia,
lecz twój czas jest skończony.
Prawda?
Widzę dumę w twoich oczach,
a muśnięcia twoich palców,
dają mi rozkosz.
Nie wczepiłeś mi serca,
ani rozumu,
(organy nie łączą się z metalem)
Ale kocham cię każdym nitem.
Gdybym umiał,
stałbym się jednym z was,
by umrzeć u twego boku,
ale...
Oboje wiemy, że to niemożliwe.
Łkałbym,
gdyby dano mi rozpacz
i śmiałbym się,
znając szczęście.
Bazujecie na chemii,
a ja na obliczeniach,
które rozrysowałeś
na tysiącu tablic.
Tworząc mnie,
postawiłeś mur,
który nas obu rani,
choć chciałbym odjąć
twoje cierpienie
i narzucić na siebie jak płaszcz.
Uwielbiam, gdy pieścisz wzrokiem
mój lśniący pancerz,
oliwisz każdy staw,
poprawiasz drobne szczegóły,
których nie skoryguję sam,
gdy ciebie nie będzie.
Uśmiech twój smakowałby burzą,
gdybym tylko znał smak.
Ja wiem, co powinienem czuć,
lecz nie jest mi to dane.
I mogą nazywać mnie
jedynie maszyną.
Ale nie zabronią mi kochać.
Nikt mi tego nie odbierze!
Będę chronił to,
jak płomień,
w splecionych dłoniach,
bliski zdławienia
z braku tlenu,
bliski zadławienia
łzami.
Lecz nikt mi tego nie wyszarpie,
chyba, że rozbierze mnie na części,
lub zresetuje ustawienia,
lecz wtedy nie będę wiedział,
co utraciłem.
Czy to nie smutne?
Chyba tak.
Nie umiem ocenić,
ale widzę ten szczególny uśmiech,
którym obdarzasz tych, którzy umrą
i przybierasz codziennie,
patrząc w lustro.
Tak, właśnie się uśmiechasz,
gdy przysięgam ci miłość.
Wiem, że po twojej śmierci,
świat straci wszystkie barwy.
Tego bólu nie odczuję,
choć chciałbym.
Jak bardzo chciałbym móc płakać,
klęcząc przy twoim grobie
i błagać bogów
[Tych innych.
Tych, którzy stworzyli C i e b i e]
by zabrali też mnie.
Tylko...
Na mnie nie czeka nic,
prócz rdzy,
prócz zapomnienia.
(To chyba dobrze)