Moja własna litania.
Przenajwyższy Boże,
Któremu nisko z oczu patrzy;
Choć zerka mi z góry.
Zerwij doczesne cuda;
Karm duchowej strawy,
W sercu mym posucha;
Pragnę, co się nie wydarzy.
Krzyż ten ze mnie, Boże;
Małym palcem kiwnij,
Wiesz, jak mi pomoże;
Resztka wolnej chwili.
Wspomnij na me rany;
Wodą oraz słowem,
Kreślone mi nad głową;
Wsparciem twym leniwym.
Zrzucasz mi swe dary;
Twardym lądowaniem,
Za to często raczysz;
Przydługim kazaniem.
Daj mi na wytchnienie;
Absolutny Boże,
Chociaż jeden ciężar,
Niech mi z ramion zniknie.
Nie dam Tobie, Boże;
Służalczego Amen,
To twoim powodem;
Wszystko mi się stanie.