orszak
płaczą wierzby
płaczące
suną sanie
sunące
śmieją się twarze
nie śmiejące się nigdy
bucha para z ust i jaskiń
w których płoną języki, zęby
zielenią się iglaki
zielenią niemą
i czarną
zmarznięte koty ocierają się
o sztywne dżinsowe nogawki
oblepiają je
do łydek, do kolan, do
myśli
sztywne dżinsowe ręce
pocierają sztywne dżinsowe policzki
miauczy cisza
szaleńcy obijają się o obite
ściany, krawędzie
psy robią swoje
w bieli każda
kupa
jest jak znak drogowy
albo
zakaz wstępu
albo
drwina