Melancholia
prywatnego świata
w zacienionym ogrodzie
wyspy samotnej
z gorącymi piaskami
spokojnego snu
pod wielkim dębem
tak mi brak
słodkiego grzechu
w pocałunkach jabłoni
szczypty rozkoszy
złotego potu
w kamieniu ciała
tak mi brak
tańczącego słońca
na obitych skroniach
potajemnych
spotkań z księżycem
pod kwitnącą wiśnią
z rumieńcem na twarzy
tak mi brak
kropli deszczu
na spierzchniętych ustach
pokazu mody
z piorunów i błyskawic
rozwrzeszczanej burzy
skłóconej z niebiosami
tak mi brak
spadających liści
co zwiastują
niestrudzenie
smutny koniec
gasnącego lata
tak mi brak
dobrych przepowiedni
z układów gwiazd
białej magii
oczyszczających zaklęć
kojącego szeptu
anioła stróża
tak mi siebie brak
przez całe życie