Pieśń niewolnika
miałem niegdyś swój dom
gdzie wiatr obiegał mieliznę
a ranek okryty był mgłą
Gdzie fala rozbita o skały
i mewy unosił się krzyk
a ślimak w skorupie ospały
głowę wychylał na styk
W piasku zbierałem bursztyny
a słońce rzucało swój blask
ten obraz kochany jedyny
dawno w mych oczach już zgasł
A trawa nadmorska pachniała
i nieraz szarpał nią wiatr
tam moja chata została
kolebka mych marzeń z tych lat
Tęsknota za słońcem i niebem
do końca będzie już trwać
za domem rodzinnym i chlebem
któż szczęście może mi dać