Nad jeziorem
Rzucam okiem łapczywie acz niedbale
Żałując każdej chwili mrugnięcia
Łapiąc powietrze pomiędzy westchnięcia
Gdyż nie mam serca z kamienia
A taki widok każdego omienia
I nie chodzi o samo słońca zachodzenie
Insze wielbie natury złączenie
Jest tafla jeziorna lekko wzbudzona
Jest i zieleń nabrzeża ciemnością okadzona
Oraz jestem ja z otwartymi oczyma
Których głód niewzmożony nic nie zatrzyma
Więc siedzę, dumam, wielbie widoki
Póki mych myśli nie zasłonią czarne obłoki