cisza w duszy nad Radunią
w duszy rozlega się cisza
twardsza niż w dębowym lesie
opuszczona jak gałązki wierzby
nad rzeką Radunią
chłodniejsza niż wody Bałtyku
wiem, że odszukać muszę
moje skamieniałe serce
które poszło na dno
tam tańczą wodorosty
rytmem fal zapomnianych
ukryte w muszlach milczenia
gdzie czas nie ma znaczenia
lecz nim odnajdę zaginiony skarb
przemierzę mroczne głębiny
w których, to lęk i rozpacz
wartko sobie płyną
a nadziei brak, choć mijają godziny
kiedy już je pochwycę w dłonie
ogrzeję ciepłem, co we mnie się tli
może znowu, jak dawniej, zapłonie
i przywróci życiu utracone dni.
mimo że droga długa, a sił już mało
nie poddam się, to moje przeznaczenie
by serce, które kochało
a w kamień się obróciło
ponownie poczuło słońca promienie
bo w głębi duszy, pod warstwą lodu
nadal iskra czeka, mała, lecz silna
gotowa rozniecić ogień od nowa
gdy tylko znajdę drogę do wyjścia
wtedy cisza, ta straszna i pusta
ustąpi miejsca pieśni radosnej
a ja znów poczuję, że żyję
gotowy, radosny, na nadejście
nowej, dla mnie
wiosny.
