sen bez powiek
wąską kładką nad falami rzeki
przenoszę wspomnienia
do innego świata
pośród świeżego wiatru
i świetlistych kropel deszczu
od ludzi wszystkich jak od chorób
obmywam twarz z kurzu nienawiści
słyszę jak karetki śpiewają
swoje piosenki do snu
wczesne dotknięcie śmierci
niekoniecznie jest
rzeczą złą
nauczyłem się śmiać z własnego trupa
bo nic nie może umrzeć
w zwykłym znaczeniu umierania
kiedy odejdę będzie więcej dni
dla innych