Meta(morfoza)
W niebie to raczej nie bywa -
łzy się zbierają o siódmej dziewięć
i rośnie zasoleń mi krzywa.
Jest mi jakoś bezsprzecznie,
że kłócić się nie mam pragnienia.
Uczucie to nie jest bajeczne,
gdy bajką mi tamte wspomnienia.
Baśnie skończyły się z czasem,
postacie straciły czystość,
a mgły, co jak dawniej na łąkach,
to już nie cieszy ich mglistość.
Tak jakoś mi jest w pejzażach -
jakby z nie mojej palety .
Tężeją cienie na twarzy,
które zmieniły, niestety,
barwę oczu.