Nie rozumiem słów
choć ich tyle
że unoszą mnie nad ziemią
jak woda unosi puste butelki
przez wyporność moją wrodzoną
wygląda jakbym sobie radził
lecz tonę na sucho
Tyle ich wokoło
siadają na mnie
oblepiają, wchodzą do uszu
i głowy, aż puchnie świadomość
Gdzie spojrzę tylko słowa
w tekście i na ustach
w snach i na kamieniach
w powietrzu ... we krwi
...lecz we mnie nie trafiają
Piszę je i czytam
a nie pojmuję treści.
Poza tym słów jest tyle, że się w nich już gubię.