Pola o ciepłych kolorach
rozlewa się na polach
spacerem na skwerach
wchodzi na drzewa
i w chłodne jeszcze wnętrza
Błękit bez chmur
jak puchu dmuchawca
kołysze spokojne fale myśli
w wodnym odcieniu
ponad głowami
nienamacalna toń
choć bliska sercu
Biel i zapach
sypie się jak drobiny śniegu
ale przez ciepło i palce
delikatna koronka drzew
lotem rozkwitu płatka
opada w oczy kałuż
spokojnie
i z gracją
Żółte uśmiechy
słoneczka na trawie
ogrzewają spojrzenia
i bzyczą tak żywo
jak motor natury
z paliwem o majowym zapachu
Oda do radości
wiosna Vivaldiego
wiatrem i poszumem traw
chlorofilem w oczach
i dzikim bzem w duszy
dźwięczy na granicy zmysłów