Małoszujka (cykl po wschodzie)
jak okiem sięgnąć biel
niezmącona jednym tropem
w oddali słychać nawoływania wilków
groboskórne bobry wyłapane jesienią
moczą posiekane grzbiety w solance
komandiry napchają brzuchy
nad drzwiami odprawiona skóra złoci się i drga w lekkim podmuchu sadzy
lichy piec oddaje połowę ciepła
w barakach brakuje powietrza
zwinięte gałgany
które niegdyś przyozdabiały pańskie łoża
co zaradniejdze kobiety trzepią na mrozie
pod ścianą gnije Sierjoża
popsuta krew nabrała koloru czerni
a przecież tak niedawno wtykał obierki przejrzałych kartofli w gnój
tylko patrzeć jak zbiorą plony
nieopodal skulona siedzi w połogu żona
dziecko pająk o pękatym brzuchu wysysa krew
na biedę na nieurodzaj