mogiłka
dziś skulone dogorywają w wazonie
zerwała ich całe naręcze aby przyozdobić grób syna
na małej mogiłce tli się jeszcze gliniany znicz
a światło niczym matczyne dłonie delikatnie muska przestrzeń
na coś ty mi mały zachorzał
przyszedł niespodzianie
w bólach przeokrutnieńkich
ino te oczka zamglone roztworzył i zamilkł
a mnie się tak cni do ciebie
w coraz mocniejszej trwożności
ach gdyby można cofnąć czas
zebrać krew która cienką strużką toczyła się między redlinami
wepchnąć wątłe ciałko w sam środek ciepłego łona
pod zapaską Anna ukryła grzechotkę
drewnianą z wilczym zębem
na nic się zdało smarowanie mózgiem królika
odprawianie guseł
pomarło się dziecku na Amen