pod czarną podwiązką
z kotar sypie się pył niczym świetliste drobinki
spróbuj schwycić je w dłonie
a umkną jak ja
jak mgła co świat spowija woalem
nad barem dygoczą kieliszki w których zmęczone twarze odbijają perspektywę smutnych dni
zapętlonych po ostatnie wspomnienie szczęścia
i tylko ty
my
ponad tym wszystkim wznosimy toast
za miłość
mówisz że mam starą duszę
jak te panie z fotografii w fotoplastikonie
orli nos i chłód pozornie nieprzenikniony
taki który mrożąc parzy
spopielając mrozi
podaj dłoń
czujesz mnogość kresek po wewnętrznej stronie
niepisane mi długie życie
pamiętaj że gdy nadejdzie koniec
będziesz
po odległość rzęs
nienasyceniem pachnący kochany
jeszcze tylko smooth jazz
gdzieś poza wersami schowamy
pewność