Anności w inności ukryte
zaplątany w gąszczu włosów
raz za razem przegrzebując korytarze
nad głową szeleszczą pożółkłe już liście dębiny
wrześniowe słońce nadal parzy
muskając ostrym językiem spocony kark
w oddali szumi rzeka opływając delikatnie zwilgotniałe łodygi trzciny
błotną mazią zalepiając tulejniki
brudząc nieskalaną biel kwiatostanu
i tylko trzmiel bez gracji w popłochu odurzony zapachem dzikiego tymianku
zapętla małymi kręgami światy pomiędzy