Czekoludy
w kraju zwanym Czekostanem
mieszka sobie lud wesoły,
który nie zna wcale szkoły.
Wszyscy robią czekoladę
i tak sobie dają radę.
Lud ten zwie się Czekoludem.
Jest dla etnografów cudem -
bo w dalekim kraju żyje
i wciąż czekoladę pije.
Z czekolady są obiady,
które kucharz zgrabnie warzy,
z czekolady, lecz bez warzyw.
Z czekolady jedzą zupy,
z czekolady są racuchy,
z czekolady mają placki,
tort czekoladowy płaski.
I z mlecznej czekolady sos
który pachnie, aż kręci nos.
Leki też są z czekolady -
z czekolady syrop gorzki,
z czekolady słodkie proszki.
Pan aptekarz proszki kręci
dla dorosłych i dla dzieci.
Z czekolady są ubrania -
więc nie potrzebują prania.
Nawet buty z czekolady
są tej gorzkiej - nie ma rady.
Kąpiel w białej czekoladzie,
gdy Czekolud spać się kładzie,
zmywa z niego wszelkie wady,
które nie są czekoladą.
Wszystko z czekolady mają
Czekoludy, zaś śpiewają
czekolady swojej chwałę,
którą wielbią ponad miarę.
By ten obraz nie był byczy -
ma Czekostan jedną wadę,
bo nie znają w nim słodyczy...
- Jak to, nie ma w nim słodyczy?
Bez słodyczy - ja nie jadę!