Powstań!
Zagajnik świata utonął w tęsknotach.
Nowe zachmurzenie znów przebiło liście.
Bezkrwawo poczęło kapać rozżalone.
To szronem przykryło, to dotknęło mgliście.
I niewypowiedziane słowa uleciały,
Kiedy błyszczący sztylet przeszył smutne niebo.
Raz rozszedł się po kościach, a raz promieniście,
Wyciągając ramiona na step i moczary.
Pod drzewem uklękło znużone powietrze.
Gdzie kora się trzyma jeszcze mimo.
Gdzie mech tulić będzie zgłodniałe komary
I moją nadzieję karmić tak soczyście.
Rozgwiazdy na niebie mienią się od zorzy.
I pewnie tego roku łuna to ostatnia.
I Ciebie wypatruję, gdy podnoszę oczy,
I w zagajniku szukam, i to raz ostatni.
Na horyzoncie niebo jak sok z pomarańczy
Niesie przeczucia coraz łagodniejsze.
I śmielsze nawet rodzą się tęsknoty,
Kiedy świt duszę budzi, od życia chce więcej.
I chociaż oczy jeszcze moje zapatrzone
W serce, co gdzieś tam myśli o mnie.
To już od wczoraj mówić chciało do mnie.
I coraz łapczywiej pulsuje w mej skroni.
Serce, które kiedyś rozpołowił amor
strzałą zatrutą przebiegłej fortuny.
Dopiero teraz coś się posklejało.
Dopiero dzisiaj to dotarło do mnie.
Świetlista połowa zaklętego świata,
Skuta do wczoraj lodem, kajdanami.
Z której odeszły cienie, popękały kraty.
Gdzie słońce mży już jakby zmartwychwstałe.
Do wczoraj przyszłość drżała jak łyk wody.
Palcem nie mogła dotknąć naszej mapy.
Ścieżek, co w mroku tylko zieleniały,
Dziś szukać nie chce, one nas szukały.
Bo wtedy przepaść pochłonęła mosty.
Leżały krzyżem czekając na powstań.
I kiedy z dłoni mu wyjęto gwoździe,
One okruchy wszystkie posklejały.
Proch z krwi i wody, który przykrył światy.
A światów takich miliardy, biliony.
Opieczętował naszą miłość świętą.
Wstydu już nigdy nie doświadczy niebo.
30.03.2023
***Krystyna Szmygiel***