U progu.
Między kolumnami pytań, rozwiązanie widać. Co dzień... maskę z uśmiechem muszę przybrać.
Stojąc u progu, za rękę mnie trzyma... Wiara mi ukochana, miła , swymi pięknymi oczami
Koniec rozpoczyna...
Stojąc u progu, me imię ktoś wzywa, ktoś kto rękę do mnie wychyla... by odebrać mi kwiat istnienia.
Złamać go i zakopać pod wpływem natchnienia...
Stojąc u progu, krawędzi... ostatnimi chwilami się trzymam, Żniwiarza swymi łzami wzywam...
Wpratruje mu się w oczy, bez strachu gdyż nic mnie już nie zaskoczy.
Spadając z progu, łza mi z polika zlatuje, a wraz z nią me więzienie, gdy z wysokości spada ku glebie.
Ludzie na dole patrzący, nadal uwięzieni gdyż ich egzystencja w życie się nie zmieni...