a tak sobie wieczorową porą
tak znienacka
znikąd
nie zadzwoniła wcześniej
nie zapowiedziała wizyty
musnęła skrzydłami motyla
delikatnie po polikach
powodując dreszcze
przysiadła nieskromnie
na ramieniu niedostrzegalnie
uśmiechając się zalotnie
spojrzała mi głęboko w oczy
takie czarne i pełne
nadziei
jej usta zbliżyły się do mnie
niebezpiecznie blisko
poczułem w powietrzu
jej cudowny zapach
jej szybkie bicie serca
kołatało w głowie
zapytałem
jak ma na imię
odpowiedziała szeptem
Melancholia