nocne mary
taka dziwna ze sobą rozmowa
lubię sam siebie
za co jeszcze nie wiem
za ścianą dusza mieszka sroga
nienawidząca mnie i nienasycona
kopie mocno jak tysięczna stonogi odnoga
jadem rzuca we mnie zajadle
chwyta jak rzeźnik za podgardle
dusi chciwie jak lichwa niecierpliwa
upaja się i na pal mnie wbija
czeka
by krew spłynęła
dusza odpłynęła
bym padł
spadł
na dno piekła
nie wstał
a ja
na złość tej złej marze
wstaję z błota i wciąż marzę
kiedyś
ktoś przytuli
tak po prostu
tak prawdziwie
tak normalnie