przedział (1)
Wkurzona do granic, z pąsem na policzkach taszczyłam niewielką walizkę.
Jest w kratkę, ma obdarte nóżki i kilka poszarpanych, wyblakłych naklejek. To taki mój sentymentalny węzełek na kiju - Włóczykija, poza tym nie potrafię się rozstawać z rzeczami, które polubiłam. Mam ich mało i każda jest ważna.
Środek lipca, żar leje się z bladoniebieskiego nieba. Tworzy od gruntu parzącą, zniekształconą szybkę. Szuram butami, zawsze chodziłam niechlujnie i tak mi zostało. Za mną unosi się kurz. W takich chwilach przypominają mi się westerny, tylko sukni brakuje mi sukni z falbanami i zadziornego kapelusza.
Do pokonania został mi niedługi kawałek ścieżki wśród pól. Lubię się gapić bezmyślnie na przyrodę. Wówczas czuję swojską błogość. Te drobniutkie maki, niewinne bodziszki, rumianki, chabry i wybujałe łubiny. Gdzieniegdzie jaskry i moje ulubione kocimiętki. Zdarza mi się zerwać fiołka i schować w dłoni. Nie dziwię się malarzom, którzy niejednokrotnie zainspirowani tym delikatnym urokiem wolności, dopieszczali pędzlem polskie łąki.
Dotarłam trochę spokojniejsza na dworzec. Mały, ciemny i chłodny. W takie dni to dar. Niemiła pani z dużym pieprzykiem na policzku zmroziła mnie spojrzeniem. Podała bilet, tak - jakbym żądała jej cennej własności. Podziękowałam z przyzwyczajenia, a nie uprzejmości. Jakiś kwadrans trwało oczekiwanie na stary pociąg, dyszący jak smok po kilku ciosach od sprytnego rycerza.
Było prawie pusto, więc mój nastrój znowu o ton lepszy. Pusty przedział PKP. Siadam na welurowe, brązowe siedzenie, niby ławka, niby fotel. Niewygodnie. Otwieram okno, muszę przewietrzyć; czuję niemiłosierny zaduch.
Przygotowałam książkę i wtedy…
- Mogę? Wolne? – zapytał leniwie młody mężczyzna.
- Proszę… - Szkoda, że nie będę sama pomyślałam.
Usiadł i patrzył na mnie. Z wzajemnością. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Był inny. Zwykły-niezwykły. Niby ubrany niestarannie a starannie. Niewiele mogłam sobie sama dopowiedzieć, bo nic u niego nie było oczywiste. Taki buntownik z wyboru, a może całkiem uporządkowany z nutą nonszalancji. Nie umiałam przybić mu metki. A może nie chciałam?
Ciekawe co on o mnie myśli?
Pewnie, że jestem wiejską gąską, która wybrała się na zakupy do miasta… A nawet jeśli tak? Mam to gdzieś!
Odgarnęłam płowe włosy do tyłu. Wyjął papierosa z wymiętolonej paczki i nie pytając zapalił. Cały czas patrzył na mnie, a ja na niego. Postanowiłam być również nieco bezczelna. Zaczęło ogarniać mnie przedziwne uczucie niemocy. To niebywałe…
Przez tę zabawę, kto pierwszy przestanie się patrzeć, zaczęłam wychodzić ze strefy swojego komfortu. A szczerze mówiąc, po prostu zaczął mnie onieśmielać i obawiałam się nagłego rumieńca, a przecież nie chcę wyglądać jak tatar. Palił świetnie, sposób w jaki się zaciągał, a potem leniwie i zmysłowo wydmuchiwał dym, powodował u mnie lekki dreszcz. Poza tym powietrze między nami było tak naelektryzowane, że jeszcze minuta, a włosy zaczęłyby mi się podnosić do góry. Jedynym wyjściem, by ratować swoją "niby" obojętność, było szybkie zwrócenie akcji.
I oto, przy całej pustce w głowie, stać mnie było tylko na wygrzebanie z torebki bezprzewodowych słuchawek, następnie szybki wybór wykonawcy – to akurat proste – Grechuta. Książka w dłoń niczym miecz i szybkie utopienie wzroku tam, gdzie nie dostrzeże mojego spontanicznego zainteresowania jego osobą. Ale on nie był z tych, co łatwo odpuszczają. Czułam, jak patrzy na mnie cały czas. Postanowiłam, że jeszcze chwila i zmienię przedział. Nikt tak na mnie nigdy nie działał. Jego intrygujący zapach delikatnie roznosił się z lekkim wiatrem.
Za oknem cudowne widoki. Wielkie połacie pól, niczym narzuty pozszywane z różnokolorowych kawałków, topole, stare wierzby, grube linie ciemnozielonych lasów. Pomyślałam - jak pięknie.
Po czym szybko wróciłam do lektury, a tak naprawdę czytając, nie czytałam ze zrozumieniem. Kątem oka patrzyłam na jego nogi, a dokładniej stopy. Były zadbane. Sandały czyste, lniane spodnie idealnie pasowały odcieniem do opalonej skóry. Bałam się spojrzeć wyżej. Jakież to dziecinne. Niby byłam w dwóch związkach i powiedzmy, mam jakiekolwiek obycie w męskiej psychice i fizjonomii, ale coś czyni go wyjątkowo interesującym. Jeszcze nie wiem dlaczego, ale mam dziwne przeczucie. Trochę przypomina mi Mateusza Kościukiewicza. To mój absolutny guru po ukochanym Gustawie Holoubku.
Kiedy mam swoisty miszmasz w głowie, akurat Grechuta śpiewa:
„nie dokazuj miła nie dokazuj
przecież nie jest z ciebie znowu taki cud
nie od razu miła nie od razu
nie od razu stopisz serca mego lód
nie dokazuj miła nie dokazuj
przecież nie jest z ciebie znowu taki cud
nie od razu miła nie od razu
nie od razu stopisz serca mego lód...”
W tym czasie kompan mojej podróży wyjął ze skórzanej torby gazetę. Spojrzał na mnie badawczo, ja oczywiście też musiałam akurat w tym momencie na niego spojrzeć. Jezu! Zawsze mam takie kompromitujące wyczucie chwili…
Jestem już zmęczona udawaniem pensjonariuszki i uśmiech wygina mi usta.
Oddał mi uśmiech – chyba jestem w niebie.
*
Koła równomiernie toczyły się po szynach wydobywając niesamowity, pierwotny rytm. Przemierzanie odległości może być całkiem przyjemne, jeśli tylko trafi się na takiego kompana, jak on. Było nieznośnie ciepło. Burza wisiała w powietrzu.
Rozpięłam guzik białej, bawełnianej koszuli bez ramion. Patrząc na mnie zrobił to samo. Rozpiął swoją. Rumieniec nieoczekiwanie zamalował moją twarz niezwykle dokładnie. Wyglądam jak turecka flaga. Zrobiło mi się wstyd – oby nie domyślał się, że pociąga mnie jak cholera. Nie jestem nimfomanką, nigdy dotąd nie miałam pojęcia, że ktoś może tak fizycznie elektryzować zmysły.
No i zaczęło się w mojej głowie prawdziwe wirowanie. Skrawki zdań, przykazań, powiastek cioć, babć, mamy: ”pamiętaj kobieta musi się szanować”, „potem przypnie ci łatkę, że jesteś łatwa”, ”kobiecie po prostu nie wypada”, „jak mu zależy, to poczeka”, „ to mężczyzna powinien pierwszy”, itd. Pewnie każda dziewczyna to słyszała i to się właśnie nazywa równouprawnienie.
A natura robiła swoje.
Może jest mi przeznaczony?
Może to moje duchowe echo, do tego niezwykle apetycznie opakowane?
Muszę się ogarnąć i okiełznać szaloną wyobraźnię. Od dzisiaj koniec z kostiumowymi romansidłami. Tylko horrory, żebym mogła normalnie zachowywać się w pociągu.
Ale co poradzić, kiedy mam ochotę na jego usta. Rozpocząć delikatnie i scałować je tak, jak delektując się dojrzałą, słodką brzoskwinią. Zapach tytoniu nie przeszkadza mi wcale. Jest spójny z nim.
Energicznie wstałam, otworzyłam drzwi i wyszłam bez słowa z przedziału, wprost do toalety. Nachyliłam twarz nad obskurnym zlewem, odkręciłam zimną wodę i raz po raz obmywałam twarz, by zmyć piekielną czerwień pożądania. Znowu czegoś się o sobie nauczyłam. Potrafię być spontaniczna, otwarta i dla siebie nieprzewidywalna. Teraz wierzę, że piorun może uderzyć z jasnego nieba.
Po kilku minutach moja twarz nabrała naturalnego koloru. Przy okazji pomoczyłam niechcący włosy. Kilka kosmyków przykleiło mi się do ramion. Trzy głębokie oddechy i wracam do mojego Marlona Brando.
Wchodząc do przedziału ogarnęłam wzrokiem jego sylwetkę jak ludożerca.
„Jaki on piękny” – pomyślałam.
Czytał. Otworzyłam książkę na przypadkowej stronie… I sylabizuję… po cichu – rzecz jasna.
*„Zwykła ludzka miłość polega bowiem na tym, iż kocha się kogoś, kto jest tak miły w dotyku, że ewentualne jego wady są już nieważne.”
Spojrzałam w okno. Zbliżamy się do Wrocławia. Kocham to miasto. Ma cudowny klimat, te mosty i zapach miłości wokół. Czarodziejski rynek, życie aż pulsuje.
Ten moment zachwytu sprawnie przecięła postawna kobieta, która wchodząc do przedziału, postawiła trzy siatki blisko moich stóp i poprawiając spódnicę w gumkę, rozsiadła się jak kwoka obok mnie. Uśmiechnął się do mnie. No to jest nas troje. I dobrze, bo pewnie prędzej, czy później skusiłabym się na jego soczyste usta. A tak pozostanę anielsko cierpliwa.
Ta kobieta spadła mi z nieba, no może nie spadła, ale skoro jest…
Pociąg zatrzymał się na małej, malowniczej stacji nieopodal Wrocławia. Mój Marlon wstał.
Uśmiechnął się i rzekł:
- Do zobaczenia – zabrzmiał „radiowy” głos, tembr ciepły i lekko szorstki - (jak musi pięknie mruczeć)
- pomyślałam.
Po prostu wysiadł. A ja? Moje plany z nim na całe życie? Moje marzenia? Cholera! Faceci.
W tym momencie zauważyłam gazetę. Wzięłam ją jak najcenniejszą rzecz na świecie.
W prawym, górnym rogu, starannie napisał piórem (za co już miał ogromny plus):
„ Zadzwoń koniecznie.
790-705-202 - Stach.”
W pewnych momentach życia jestem w prywatnym niebie i smakuje ono jak kogiel-mogiel, teraz właśnie to uczucie trwa.
Jestem oczarowana!
Ocena wiersza
Treść
Warsztat
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Pozdrawiam
Niech inni nie wierzą, ale jest taka siła, która oszukać się nie da, czyli siła przyciągania dwóch ciał :))
Pozdrawiam Ulko i serdeczności dla Ciebie!
Czekam na cd bo już z komentarzy wiem, że jest :)
Pozdrawiam cieplutko w Nowym Roku
Pozdrawiam noworocznie - Gocha🩰
Niech ten 2024 rok przyniesie nam wszystkim mnóstwo
sukcesów, ciekawych inspiracji i pięknych momentów
spędzonych z rodziną i przyjaciółmi:)
jesteś doskonała w każdej formie, Gosiu.
Też zaczynam żałować, że rzadko jeżdżę pociągami,
no kiedyś jako małolata bywało, że na wakacje
nim jeździłam, choć jak Mama zrobiła prawko,
/Tata też miał, ale nie prowadził z pewnych względów.../
to już też rzadko nim jeździłam, a lubiłam taką jazdę,
owszem i kiedyś też przeżyłam coś podobnego,
to znaczy nasze spojrzenia się krzyżowały i było
mi szkoda, gdy wysiadał, ale nie zostawił
gazety z numerem :))
Podobnie jak Ela jestem wzruszona Twoją
dedykacją i też jestem fanką Twojej
twórczości, Przyjaciółko Gosiu,
bowiem masz świetne pióro,
a poza piórem jestem pewna, że
jesteś wrażliwym i wspaniałym Człowiekiem
to po prostu się czuje.
Pozdrawiam Cię serdecznie, z podziękowaniem,
życząc wspaniałej reszty dnia :)
Dziękuję, że Jesteś!!!
masz prawdziwy talent
jestem zachwycona
moim zdaniem powinno trafić do druku
Pozdrawiam serdecznie 🦋
Całusy dla Ciebie i miło mi za taki ciepły odbiór :))
wszystko... 5/6
Kochana, wzruszyłam się ogromnie dedykacją wiesz, że jestem pod urokiem całej Twojej twórczości, ale prozę uwielbiam, dziękuję moja Przyjaciółko:)))💖💖💖😘
Przytulam Elu!
Pozdrawiam z uśmiechem i c.d. będzie - wiadomo - Stacha łatwo nie oddam :))
Ja lubię pociągi z różnych względów. Głównie dlatego, ze nie mam poczucia straconego czasu, jakie mam w samochodzie. Pozdrawiam
Pozdrawiam serdecznie - Gocha :))
Szykuje się romans jak nic...
Poczekamy, zobaczymy...
Pozdrowionka 👍⭐
Pozdrawiam ciepło - Gocha:))
Miłego dnia
Pozdrawiam Grażynko - Gocha :))
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności