róż miar kroczy
dusznym żuciem, aż niezręcznie
w pustce gwintów na wól po stu
wszczęła miód udawać gościom
wynajęciu najpierw wbiegł cień
z ich zbyt podkręcania częściej;
zakręconych stronnie kłębków
tak z początku jak przed l-blog
potem łuszcząc prawie na goń
wypełniony w grzech paragon
każdy wkręcić dzicz próbował
nim zapłacić przyszło, chował
z niektórymi przeszło wartko
wielkość wzięli ponad miarką
po ciut grubych wnęką pękła
pozostając w przejściu lekką
zaś z wieloma, któż by myślał
nawet zajścia w ul nie wyszły
próbowali gdzie drzwi sedno
wybić spadochron królewnie
cisza zatem wbrew wolności
wymieniła z mięciem pościel
wtem - jak w katakombie ula
blask wyłonił wkrętny lulacz