usta lenia
co wykrzywiła wkrętu uśmiech
wyluzowała krzak pod pudłem
do brzasku kiwań ula po śpiew
wypatroszyła pogrom chłosty
kiedy nazajutrz mrukiem tępo
przestała gładzić krąg żałosny
podusią mierżąc szczere pędy
po oczernianiu wnęk jasnemu
jak spacerując wśród ochoczo
Q kursu rwań domniemanego
wilgocią przepłakanych ocząt;
jak cień nagończy kilku plików
po nie rozbitych dziurach kary
przy aksamitnej szkole wilków
rozstaniesz za nim się na stałe