Kroniki Sybilli - Fanmade
Zdrożona Sybilla została zmuszona nocować na pustyni. Wybrała miejsce osłonięte trzema wydmami. Rozłożyła koce na piasku, a z tego co nazbierała po drodze rozpaliła małe ognisko. Usiadła na kocu i drugim opatuliła się aż po uszy. Wiedziała, że nie zaśnie. Noc zapowiadała się na długą i zimną, więc po prostu wpatrywała się w ognisko. Biło od niego przyjemne ciepło, płomień skwierczał i tańczył wesoło, od czasu do czasu rzucając iskrami.
Nagle Sybilla poczuła, że nie jest sama na pustkowiu. Instynkt jej nie zawiódł. Z mroku wyłoniła się tajemnicza postać ubrana w długie, białe szaty. Przybysz wolnym krokiem podszedł do ogniska, aż światło zdradziło jego twarz.
- A s s s asun... - Wysyczała Sybilla, a tęczówki jej oczu zrobiły się jadowicie zielone.
W ręce Assasun błysnął nóż. Kobieta błyskawicznie przykucnęła i zamachnęła się ostrzem.
- Zdrajczyni!!! - Krzyknęła Sybilla i odruchowo zasłoniła dłonią.
Wtedy z mroku jak duch wyskoczył olbrzymi wilk i rzucił się na rękę napastniczki. Assasun upadła na piasek, a wilczyca Sybilli tym razem rzuciła się do gardła.
Sybilla wolno stanęła na nogi i z satysfakcją obserwowała jak zwierzę pastwi się nad kobietą.
Nagle poczuła, że ktoś chwyta ją od tyłu za rękę. Odwróciła się zaskoczona...
Znów siedziała na kocu przy ognisku. Za rękę trzymał ją znajomy, czarny assassin.
Płomień co chwile robił się czerwony sygnalizując, że ognisko powoli się wypala.
- Co robisz??? - Zapytała Sybilla.
- Pani... - Odpowiedział mężczyzna cofając dłoń - Przybyłem... Twój krzyk niósł ponad snem...
Sybilla uśmiechnęła się.