To wystarczy
oddychać próbuję głęboko.
Każdego dnia trafiam
na pierwsze strony swojej uwagi.
Piętnuję bezsens słów, znów.
Wypatruję litościwych godzin,
w których ciepło, wtulę się wieczorem,
gdy usiądę przy kominku.
Plączę się w chaosie obowiązków,
zerkając tęsknym wzrokiem,
ku fali uśmiechniętych dalii na klombie.
Rozkołysane wiatrem,
rozsypują płatki na prawo i lewo.
Tafla szyby nie lśni jak powinna.
Trudno, mistrzostwo niewidzenia,
wykształciłam jako sprawny oręż,
w walce z perfekcjonizmem.
Puszczam z dymem
niechciane wiadomości,
odkrywając głębię kubka herbaty.
Trwam, schowana w sobie.
Dobrze mi, cicho i niespiesznie.
Niech będzie dzisiaj.
To wystarczy.