Wskrzesić zamordowany umysł _ 2 (proza)
— Zostałaś skazana na wyeliminowanie cię z życia, Numerze 7 – wrzeszczał Andrew poprzez łącze. – Twoja zachłanna na cudzą świadomość dusza połączy się z Uniwersum, a…
Wyłączyłam z obrzydzeniem.
— Jaśmina – usłyszałam cichy głos. – Czy to ten skurwiel nas dorwał? – zapytała.
— Nie, kochana – odpowiedziałam. – Jeszcze chwilę wytrzymaj, zaraz gdzieś się zatrzymamy.
To imię dla mnie wymyśliła ona i kiedy je słyszałam, czułam przyjemne uczucie, jakiego wcześniej nie znałam.
W oddali ujrzałam ciemne plamy, a kiedy podjechałam bliżej, przede mną ukazały się zgliszcza spalonego osiedla.
Wyłączyłam silnik pickupa. Zadrżałam ze strachu, widząc poruszające się cienie. Jakaś kukła szamotała się na splątanych nogach. Rzucała ciałem w tył i przód, jakby w konwulsyjnej gorączce. Po chwili samochód został otoczony przez ciemne karykatury. Nagle rozpierzchli się na boki i zrobili przejście, w którym pojawił się postawny mężczyzna. Podszedł i kazał mi wysiąść.
— Konstanty. – Wyciągnął do mnie dłoń.
— Jaśmina. – Odwzajemniłam uścisk dłoni. – A tam w środku znajduje się ranna Kaszmir, moja dziewczyna. – Wskazałam ręką.
Mężczyzna dał znak. Po chwili wyniesiono ją z auta i położono na prowizorycznych tragach.
— Kluczyki poproszę – odezwał się przywódca. – Samochód nie może tutaj pozostać. Andrew będzie lada moment. Znaleźli cię Numerze 7 przez twoją nieuwagę i lekkomyślność.
W labiryncie spalonego blokowiska pokonywaliśmy drogę do nieznanego miejsca. Pod butami słyszałam dziwny chrzęst. Kaszmir cicho jęczała.
— To ludzkie spalone kości – poinformował Kostek, jakby znał moje myśli.
Kiedy dotarliśmy do celu już świtało. Ujrzałam siarczaną zoraną ogniem ziemię, wciąż wydzielała smród palonych ciał. Ludzkie zewłoki z wiśniowymi ścięgnami mięśni tarzały się w gęstym pyle, jakby rozdeptywane robaki wciąż odradzające się na nowo. Ludzie, idący z nami, mieli strupieszałe twarze obciągnięte krwisto-żółtą skórą. W większości nie miały oczu, nosów, wyglądały jak żywe kościotrupy.
— Widzisz, Jaśmina – rzekł Konstanty i zatoczył ręką koło. – To wszystko zrobił człowiek człowiekowi.
Kaszmir nie przeżyła, zmarła następnej nocy. Wysoka gorączka świadczyła o sepsie i zabiła organizm. Kiedy usłyszałam wypowiadane przez starą kobietę słowa: „Ojcze nasz, któryś jest”… przypomniałam sobie babcię, kochana uczyła mnie tej modlitwy. Poczułam po raz pierwszy od jakiegoś czasu łzy na policzkach.
*Półkula mózgu (łac. hemispherium cerebri) – parzysta część kresomózgowia. Półkule oddziela szczelina podłużna mózgu, zaś połączenie nerwowe zapewnia ciało modzelowate. Każda z półkul zawiera zewnętrzną warstwę istoty szarej, zwanej korą mózgu oraz wewnętrzną warstwę istoty.