Twój I Mój Bóg
na cmentarnych drogach
nie pyta, kto tutaj leży łzę ociera jak Anioł
Nie drży ręka gdy mierzy żywy pośród umarłych
Ciało to ciało – ciepłe czy blade , żyją nowym życiem
gniją tak samo, wolno, bez tchu
Krew nie zna imion, płynie – i stygnie
Płacz się urywa, echo go zmyje.
Bogacz czy żebrak, król czy nędzarz,
zgniją w tej samej trumnie - deski
Wszystko, co miało znaczyć – znika.
Miłość, pamięć, ból, polityka.
Prawda i fałsz, złoto i świętość –wszystko
kończą się ciszą, kończą spory
Nie ma znaczenia, kto miał rację.
Kość to jest kość, gdy spadnie w ziemię
Grób nie odróżnia rąk od słowa,
tak samo kruszy – głupich, proroka
Moja i twoja śmierć – jak lustro.
Obie bezpieczne, obie za szybko
Jednak w cisze się zapadną.
Jednak ciche oczy zapłaczą
