Klimat bez sumienia
Kolejny lipiec zamknął się bezczelnie.
Nie zdążył nawet rozgrzać atmosfery,
Swych letnich planów nie spełni zupełnie,
Bo czas mu odejść w historii plenery.
Zamiast cykania, szum spłakanej trawy.
Zimny wiatr studzi gorące marzenia,
I tylko wieczór, jak ta łza niechciana
Spływa po dachach z resztkami sumienia.
Spoglądam w niebo przeorane pychą
Tyranów złudzeń i panów klimatu,
Żegnając lipiec pytam - Co za licho
I czy powróci kiedyś ciepłe lato?
Stoję tak sobie wśród tych chłodnych prognoz,
Z kubkiem herbaty, zamiast coli z lodem,
I myślę o tym jak nam ziemia płonie,
Tylko dlaczego przy tym wieje chłodem
GrzesioR
28-07-2025