Pudełko
Pośród wszystek cudów Kosmosu,
Kiedyś może łudząc się zbytnio nadzieją,
Że mego one jednak nie podzielą losu.
Wszechświat wzdłuż i wszeż przemierzam,
Zwiedzam,
Przy tym lamentuję,
Jak zwykle czegoś ważnego dla siebie szukając,
I już tracąc nadzieję prawie,
W końcu je znajduję,
Owo małe,świecące pudełko,
Czeka tutaj,
Na mnie jakby,
Gotowe jak zawsze,
By powinność swą wykonać,
I przy tym i Mnie wyzwolić od zmartwień.
Na Ziemię wracam,
Gdyż zbyt długo marzeń się trzymałem,
Wszędzie i nigdzie będąc zarazem,
U kresu ustałem,
W kolejną już noc bezchmurną,
Gwiazdy na niebie kreślą,
Raz po raz te same tory,
Jakby za dotknięciem pióra,
Wszystkie obok siebie,
Oddają sie swawoli,
W wiecznym tańcu,
Świecąc pewnie,
Szarą pustkę życia ludziom oświetlają,
Wskazując drogę.
Już nie Mnie jednak,
Przez chwilę krótką tylko widok ten podziwiam,
Lecz już nie w zachwyceniu,
Gdyż coś się zmieniło,
Powróciła dawna świadomość,
A z tym razem i pewność,
Iż to,czego pragnąłem dawno już umarło.
Odwracam wzrok,
Myślami swymi odbiegłem za daleko w pustą przestrzeń,
Dalsza walka jest bez sensu,
Wiem,że zrobić nie mogę już,
Niczego więcej.
Wzdycham ciężko
Coraz mocniej ściskając pudełko,
Z uśmiechem lekkim w końcu przyznając,
Że już wszystko mi jedno,
Kosmos cały prócz mnie znika gdy podnoszę wieko.
Znów unosząc się jakby,
Całkiem sam,
W czarnej tej pustce Kosmosu,
Coraz dalej i dalej,
Równocześnie będąc niewidocznym,
Nie wołam już,
Wiem,że to trud daremny,
Tutaj i tak nikt Cię nie usłyszy,
Bezdźwięk ciszy tutaj jest nieprzyjemny.
Zanika wszystko,
Tonie w czarnej otchłani,
Nie ma już Kosmosu,
Ni Ziemi,
Mam ostatnią myśl,
Jak wszystkie poprzednie - ulotną,
Czemu wszyscy jesteśmy tu sami?
"Wymaż mnie".