Siano do poduch
Stoję wsłuchany pośrodku lasu
w szum ptasich śpiewów niesionych wiatrem.
To właśnie tutaj czyszczę mózg z czasu,
co nie istnieje nigdzie naprawdę.
Bywa, że zasnę między drzewami,
wtedy ma dusza liśćmi przesiąka.
Trawy się bawią moimi snami,
każdy konar drzew w kościach mi stęka.
Kruki i wróble jedzą mi z ręki,
kiedy śniadanie wspólne co rano
jemy, by później móc biec przez łąki,
zbierając dłońmi do poduch siano.
Witold Tylkowski