Moja Beatrycze
nie uwierzy mi nikt przy zmysłach
moja Beatrycze rozkwita
powoli otacza serce i skronie
widzę ją w każdym wszechświecie
ufam jej obecności, pozwalam
otwierać mnie gruda po grudzie
zdzierać zasłony i pnącza
kiedy mówi mi, że jest piękna
a ja jej wierzę i poprawiam
bo słowo - piękna - to za mało
i proszę, by mówiła dalej
gdy woła mnie, jak tylko ona
potrafi skupić wszystkie części
i wskrzesić nawet Ozyrysa
a co dopiero moje resztki
wtedy, gdy puch się cofa
jak fala snów niechcianych
i puchnie bańka świata
wystarczy jedna strzała
wiem to od dawna
bo we mnie siedzi
jak znak wybrańca
na stos i w serce
dla ciebie niesie dziecię
z feniksa prochów
i twoich słów na zawsze
w kierunku wschodu
tam może nie zaplącze
myśl moja twego braku
że co się w czasie rodzi
i z czasem w mrok się kładzie
lecz wiem, nie było tego
gdy bliskość nasza krwią nabiegła
i pękła bańka chłodu ciała
za którym serca trwa potęga
to ono mnie przyciąga
przez wszystkie kręgi piekła
nieba pęki i ego wszechświata
a ja się uczę mu pozwalać
i tak niech będzie już na wieki
gdzie słońce wschodzi
tam budzą się dzieci
więc wstań, na co czekasz?