Rozbitkowie
Gdy statek rozbił się niedaleko
Na jedną wyspę trafiły panie
Druga pod panów była opieką
Gdy już panowie się urządzili
Na drugą stronę patrzą z zapałem
Krzyknął młodzieniec w podniety chwili
- Panowie płyńmy! Dość już czekałem
Na to ciut starszy pan po trzydziestce
Mówi spokojnie, bo warzył słowa
- Odległość spora, można na desce
Ale najlepiej tratwę zbudować
Wtedy odzywa się starszy wiekiem
Bo pięćdziesiąty roczek mu minął
- Jak im się zachce – mówi z uśmiechem
Same za chwilę do nas przypłyną
Wtem jeszcze starszy się wypowiada
- Nie chciałbym być tu jakiś nachalny,
Lecz mi pozycja ta odpowiada
No i widoczek stąd idealny
21.01.2022