bardzo liryczne spotkanie wiosną
i pojąć że nie mieszczą się w sercu
ani w słowach rozszczepionych słońcem
po kątach świat nasz podzielony czeka
rozpościera się przed nami przestrzeń
warstwa po warstwie słoneczna i ciepła
czuję się lekka mieszczę się w twoich
dłoniach za drzwiami z bzu jest nagość
weź mnie na spacer po mokrej trawie
ojciec z matką spoglądać przez okno
na nas będą ukradkiem i ocierać łzy
zdziwieni wiosną że wybuchła tak nagle
zielone mgły się ścielą coraz śmielej
jest miejsce dla ptaków i nasz śmiech
jest czas który się nie chce zatrzymać
więc szybko w ramiona swoje mnie weź