wiersz powstały z porannej bezradności
sen jeszcze
jak piasek kłuje
poranna rzeczywistość
za oknem drzewa
w pobożnej bezradności
rozłożyły konary
jak zgrabiałe
z zimna krzyże
w szaro-burej tonacji
to moja ojczyzna
wymieniająca wciąż krew
w oparach absurdu
to wciąż ona
z pochyłymi wierzbami
grobami umarłych poetów
bohaterów
ginących zbyt młodo
już czas spojrzeć
w radosne dziecięce twarze
w jutrzejsze pejzaże
pełne słonecznych barw
zakwitłych codziennym
szczęściem
pod powiekami mam
sen jeszcze
jak piasek kłuje
poranna rzeczywistość