"Świnia"
Chrząkając dławią się władzą robią wszystko by przytrzymać się śliskiego koryta .
To przypomnę jedną taką, której miałem nieszczęście rękę podać (gdzieś w przejeździe w jakiejś knajpie pod Warszawą) kiedy to nie wiedziałem kto zacz.
Wiersz może nie jest wysokiego lotu ale chciałem by był trochę "częstochowski". Nigdy go nie puściłem w obieg nie uważając, że warto. Ale ostatni, przerwany wywiad ze świnią spowodował tę oto publikację. Bawcie się dobrze.
W pięknym mieście zwanym Gdynia
żyła elektryczna świnia.
Świnia miała niby w raju;
wodę piła wprost z ruczaju,
w górze chmury, wokół las,
morze – to był piękny czas.
Ale świni nie dość było
w błocie chciała zmoczyć ryło.
Wobec tego, dzieci lube,
zapisała się do U.B.
Ale brudne ryło brzydkie
więc zrobiła kroki szybkie
a że była nad poidłem
to ukryła ryj przed „bydłem”.
W wodę czystą ryj zanurzy
zamiast jak wcześniej w kałuży.
I choć mina dalej tęga
drobna fala brudu płynie,
plama coraz dalej sięga.
Trzeba zmykać, moje dzieci,
Świnia samolotem leci.
Przyleciała w ziemię śląską
urządziła się tam grząsko.
Zaraz wezwał ją generał:
„niech się świnia nie wyciera
niech nie czochra się o szafy,
niechaj zejdzie mi z dywanu
sam mam dość świńskiego stanu.
Będzie teraz mycie ryła
by ubecja się ukryła.
Teraz świnio nadszedł czas
do ubeckiej szkółki marsz”
Ale ja mam coś przeczucie,
że się świni nie chce uczyć.
Owszem, ryło się domyło
na cholewę przerobiło.
Biją w dupę, dają w ryj
I wciąż: świnio ucz się a nie tyj!
Uczą; jak tu kraj rozwalić
jak zaszkodzić, co podpalić,
jak zamykać szkoły, żłobki,
jak przewracać w polu snopki,
jak strajkować i przeszkadzać
w czyją dupę ryj swój wsadzać,
kiedy się pobudzić prądem
aby z ryja zrobić trąbę.
Jak tu solidarnie psocić,
w którym miejscu mur przeskoczyć.
Po naradach bardzo wielu
bardzo cwanych oficerów,
specjalistów i doradców
powiedziano w końcu świni:
„niech się świnia tak nie ślini,
prezydentem zostaniecie,
chociaż uczyć się nie chcecie,
ale teraz cicho sza
o tym planie milczeć trza.
Świnia wywaliła gały
świńskie nóżki jej zadrżały
ślinotoku zaś dostała,
gdy im rączki całowała.
Wiec zrobiono zastrzyk świni
co się tak paskudnie ślini.
I zasnęła po zastrzyku.
Sen ma: oto stoi na pomniku
a zatoka koło Gdyni
nosi imię owej świni.
Gmin opowieść tę powtarza
gdy jest dalej od ołtarza,
krzyża i konfesjonału,
pejsatego pastorału.
Mówią: „świń z koru gromada
Polskę nam po trochu zjada
I za chwilę dzyń, dzyń, dzyń
będziem mieć zatokę świń”
Morał? – prosty oczywisty:
świnia nie jest zwierzak czysty,
świni miejsce w chlewie – wiecie
a nie w pierwszym gabinecie.
Tylko tego nam brakuje
By zechciała zostać królem.
Ale o tym cicho sza
Bo się dowie świnia ta.
JK
na prezydenta RP.