Serce zszargane
przez wiele rąk szarpane,
bije, wciąż się dławiąc,
miłość swoją oddając.
Każdemu kto zapuka,
szczęście wnet wystuka.
Jednak ciągle krwawi,
czeka, aż ktoś je naprawi.
A, że puka zło wszelakie,
ono głupie, wierne takie,
otwiera się i kocha,
potem cierpi i szlocha.
Przez miłości brak jednakże,
spragnione szczęścia wszakże,
budzi się doświadczeniami zmęczone,
nadzieją na nowo ufnie odrodzone.
Kogo nie powinno kocha nienauczone.
oby tylko w końcu nie zostało zniszczone...