Niedzielny dzień
niedzielny poranek zaczynają.
Do życia świat powoli się budzi,
nikt zmartwieniami się nie trudzi.
Odpoczynku nastał dzień długi,
bije dzwon w południe - raz drugi.
Leniwie toczy się godzina za godziną,
oby ten słoneczny dzień nie przeminął.
Gruchają gołębie między cieniami,
które odbijają się pomiędzy blokami.
Zwyczajny dzień chciało by się rzec,
lecz ludzie rozmawiają, miast biec.
Spacerów wspólnie zażywają,
z najbliższymi czas spędzają.
Ktoś i wiersz długi na ławce piszę,
wsłuchując się w szumu drzew ciszę.
Inni w domu zacisza zostają,
bojąc się wiatru - kawę popijają.
Lub też leżą sennie z myślą wolną,
myśląc co zrobić z chwilą znojną.
Póty światło niedziela się toczy,
a później - głowy wszystkich mroczy.
Kolejna za tydzień nastanie,
skończy się wieczoru czekanie.