Wilkołak
między drzewami postać się przemyka,
człowiek bądź bestia o mrocznej przeszłości
znika w ciemności.
Przed światem skrywa jak własne źrenice
zbrodnicze serca swego tajemnice.
Nocą wyrusza, by wyzbyć się brzemię
co w sercu drzemie.
Trzeszczą gałęzie, wiatr swawolnie hula
ściga go w sercu ukryta natura.
Człowiek i zwierzę jednością rozbrzmiewa
do łowów wzywa.
Nie zna litości, nie trwoży się Boga,
nie zna skrupułów, w każdym widzi wroga.
Rozdarta dusza toczy walkę z cieniem,
z własnym sumieniem.
Gdy świt się rodzi wraz z słońca promykiem
zanika bestia, staje się człowiekiem,
lecz w jego duszy dzika krew nie milczy,
śpi instynkt wilczy.
W tłumie samotny, przyjaciół niewiele,
zwierzę i człowiek razem w jednym ciele.
Nocą wędruje, dniem szuka spokoju,
gotów do boju.
Czyż od zarania w nim dusza przestępcza?
On symbol walki, wojen i nieszczęścia.
Jakże rozpoznać myśli nurt pod czaszką
zakrytą maską?