żywot poety
spokoju nie dając
dojrzewały dniami
wędrując w niepamięć
lęgły się wyrazy
w wersy posklejane
w laptopie gromadził
niedopracowane
kable jak padalce
plączą się w półmroku
programy blokują
w ostatnim oddechu
teksty gdzieś znikają
znów są na ekranie
rymy uleciały
tempem wyczerpane
północ już wybiła
nie ma co próżnować
niemalże gotowa
już zwrotki połowa
w tak zawrotnym tempie
nocą się mozoli
może do poranka
cała zwrotkę spłodzi