Lampka oliwna
zawieruszoną z przeszłą pamięcią.
Wytarłam z kurzu, przycięłam knot, nasączyłam aromatyczną oliwką.
Zapaliłam!
Troczek świetlikiem zabłysnął!
Drgnęło serce, błękitnym ognikiem.
Płomyk zwodząc oczy tańczącymi
refleksami, zlizywał dodawany
pokarm. Wpatrywałam się
w niego urzeczona, ciesząc się
śmiałością blasku.
Aż stało się coś dziwnego, promyk
zmalał a szara smużka wplotła się
w błękit i z delikatnością małego
obłoczka, zakręconego w loczek,
popielatością wzniosła się ku górze.
Jak to się stało? przecież tak dbałam
o to światełko.