Starzec i chłopiec VI
kiedy do miasta około południa
ku uciesze oczekującej całej gromady
nadjechał skrzypiąc wóz drabiniasty
a stukot kół rozchodził się po ulicy
na nim skrępowany Gordiasza węzłami
ale już bez dumy, zbroi i bez przyłbicy
stał on ten okrutny zawistny starowina
taki ohydny brzydki i jakby cały już żylasty
cuchnący wonią jako palonymi kwiatami
na samym środku rynku zaś podest stał
z wyświechtanych medialnych niusów
zamiast desek i drewnianych bali
wzniesiono pal z dębiny ociosany
i przybito koło historii bitew i potyczek
obok stał szafot i nawoskowany stryczek
tymczasem starzec już z trudem po śniegu
wchodził na to podwyższenie
gdzie na niego czekała Temida
oraz w czerwonym kapturze kat
z ponurymi okrzykami ludzie to oglądali
krzyczeli żeby sczezła ta gnida
kiedy oprawca egzekucję rozpoczynał
do kresu zmierzał wojen żałosny obrazek
na ekranach ogląda już to cały świat
na koniec wojny największej od lat
tracił życie po wyroku i rozprawie
ze złota koronę kat zgrabnie jemu ścinał
śmiertelne ginęło nieludzkie sumienie
ciżba skazanego nienawiści mową
opluła i resztki szacunku mu odebrała
mówiąc często jedno tylko słowo
którego nie powtórzę i nie przytoczę
bo nieznane jest takie słowo w Prawie
wraz z ostatnimi na tym świecie godzinami
ostatni rozkaz wydać chciał ten jeden raz
lecz szybko stracił swoje łby smocze
a woda z rzeki Nadziei wnet odtajała
***
było to ostatniego dnia grudnia
roku pamiętnego finał
nowy czas się właśnie rozpoczynał
gdy tłum się rozszedł na wszystkie strony
pojaśniały od świateł mieszkańców domy
serca poetów wybuchły jako lawa wulkanu
heroldowie ogłosili kolejny rok bardzo długi
trąbiąc na wszystkie miasta kąty i zaułki
bo wolności głos nie będzie głuchy i pusty
zostanie na wieki razem z poezji księgą
pełne tomików w książnicach będą półki
***
huk fajerwerków rozlegał się wciąż dookoła
a na rynku stał
chłopiec o urodzie cudownego anioła
oczy miał błękitne jak lazuli lapis
przepasany zieloną jedwabną wstęgą
na której wyhaftowano napis:
ROK DWA TYSIĄCE DWUDZIESTY SZÓSTY
