Na statku
muzykanci przygrywają
jako element domina
marynarze upadają
noce płyną w rytm sielanki
za barem awanturnicy
przy pokerze tłuką szklanki
dywagując o carycy
zostało kilka kropel dżinu
jeszcze jeden takt basisty
wnet do tanecznego miru
zostaną porwani wszyscy
spódnice rozkloszowane
porwą jasne oczy macho
i zaraz najświeższą parę
spragnione oczy zobaczą
i wybuchną awantury
część się skończy mordobiciem
aż zastanie dzień ponury
statek będzie tętnił życiem
beczki bez piwa na stanie
rozkręcone nalewaki
zobaczy, kto rano wstanie
jeśli znajdzie się kto taki
chyba wybiła już północ
panny podwijają suknie
i czekają - nie na próżno
aż faceci wpadną w kłótnie
który wniesie do kajuty
który pałac jej obieca
pomoże rozwiązać buty
i napali jej do pieca
gdyby wszyscy tacy byli
szarmanccy jak Ci panowie
byśmy wśród księżniczek żyli
pięknych, z wieńcami na głowie
jednak nawet dżentelmenik
strofujący się przy stole
prędko w łotra się zamieni
nie wianuszek mu jest w głowie
kiedy tylko dżin zanika
prędko cofa swe reformy
i nie ściągnie już bucika
zniszczy żywot jej spokojny
jednak póki łączy tango
jest jego idee fixe
objawiła się wybranką
i odrzucił inne wszystkie
mi jednak dawno nie w głowie
z nieznajomymi szpagaty
mimo, że sprawne mam dłonie
wypisałem się z pijatyk
wszystko to przez moją lubą
ona również jest na statku
panny mądrością zawstydza
najpiękniejsza jest w dodatku
obejmuje moje ramię
ja prowadzę ją do taktu
omijamy szabrowników
nie nawiązując kontaktu
tylko stukot jej obcasów
jest słyszalny dla mych uszu
ona oszczędza awantur
rozerwanego kontuszu
tylko dla nas księżyc nie śpi
on chce oglądać nasz taniec
i dopiero zaśnie z nami
pełen uśmiechu, nad ranem
potem chwilkę przed południem
dla nas wtedy słońce wstanie
przywitam Cię pocałunkiem
wstałaś? "dzień dobry, kochanie"