Surferzy dnia codziennego
Jest wiatr i ta fala ogromna
Lecz unieść problemów nie zdoła
Tuż obok usiadła bezdomna
Nikogo nie wzrusza jej dola
Unoszę swą deskę do góry
Wir smutku na fali się kręci
Dzień nowy i stale te bzdury
Kasują komórki pamięci
Przenikam do świata niebytu
By złapać ostatnie oddechy
Odróżnić chcę prawdę od mitu
Znów wpadam w cielesne uciechy
Surfuję po brzytwie niewiedzy
Łykając truciznę z ekranu
Krew tryska umarli koledzy
A u mnie jest ciągle tak samo
GrzesioR
26-03-2024