Sceny z filmu 'Wrzesień 2k20'
(Tu powinna być kropka,
ale to oznaczałoby jakiś koniec,
a nic się nie zmieniło).
Świat przypiekał nas
swym nieznośnym blaskiem,
próbując nakarmić wrzaskliwym sobą.
Cięcie.
Nie mieliśmy sił,
na nic prócz parcia,
w przód jak bezmyślne lodowce.
Nasze oczy były zamknięte,
uszy głuche,
by chronić się przed świat(ł)em.
Stop.
Trzymaliśmy własne ręce,
by spełnić (nie)świętą potrzebę
namiastki bliskości.
Wpletliśmy palce we włosy,
wyobrażając sobie,
że to ktoś inny,
troskliwym gestem,
odgania demony.
Kłamstwo.
Zapaliliśmy pochodnie,
czekając na świt
(na domownika)
który nie nadszedł,
a wilki zacieśniały krąg,
wypełniając nas blaskiem kłów,
szalonych oczu.
Wrzask.
Wzięliśmy własne serca,
zamknęliśmy je w dłoniach,
by nie uciekły,
jak spłoszone sroki.
(Jedna dla lęku,
Dwie dla szczęścia)
Furkot.
Dotrwajmy końca,
z oczami rozjarzonymi,
szaleństwem i grozą.
Cięcie