X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Sklep z marzeniami

Wiersz Miesiąca 0
wolny
2021-05-22 16:55
Trudno go dostrzec,
to ten jeden budynek
na końcu uliczki,
w którym nie palą się światła,
do którego nikt nie wchodzi,
którego nikt nie opuszcza.
Matki opowiadają dzieciom,
że to melina bezdomnych
i żeby się tam nie bawiły,
bo ktoś je porwie.
Ojcowie kwitują to uśmiechem,
podnosząc potomstwo
i skacząc z nim po pokoju,
krzycząc i piszcząc.
Osiedlowe staruszki
opowiadają sobie historie,
o tym, kto tam mieszkał
i jakie straszne zbrodnie popełnił.
To wszystko kłamstwa.
Chociaż na szyldzie
wyblakły już dawno słowa
„Sklep z marzeniami”
właściciel i wnętrze
nic się nie zmienili.
Mężczyzna był bardzo blady,
chudy jak przecinek
i porażająco wysoki.
Można było pomylić go
z wieszakiem na kapelusze,
o ile stał nieruchomo,
co zdarzało się mu
nad wyraz rzadko.
Miał ruchliwe dłonie,
przypominające blade pająki.
Każdego, kto odwiedził sklep,
nawet jeśli tylko przez zrządzenie losu
(zwłaszcza przypadkiem,
niewielu zapuszczało się tam specjalnie,
po znalezieniu zakurzonej książki
o zżółkłym papierze
i ręcznie wykaligrafowanych literach,
obiecującej miejsca absolutnie wyjątkowe)
witał radośnie niskim głosem,
rezonującym w suchej klatce piersiowej.
Jego rzadkie włosy
o nijakim kolorze
leżały płasko na czaszce,
a bladobłękitne oczy
wydawały się kawałkami lodu.
Lubił poznawać nowych ludzi,
właśnie dlatego,
setki lat temu,
podpisał pakt z potężnym magiem.
Nieśmiertelność
za prowadzenie małego sklepu.
Uznał to za niezwykłą okazję,
absolutne zwycięstwo,
dwa do zera.
Półki sklepu były masywne,
wykonane kunsztownie z drewna.
Marzenia były zamknięte
w szklanych słoikach,
jarząc się eterycznym blaskiem.
Ambicje stały na dębowych półkach,
a miłosne westchnienia na drewnie różanym.
Prośby niemożliwe do spełnienia
tłoczyły się w gablotkach
z kasztanowca.
Z olchy zbudowano półki
na sny artystów
o ukończeniu dzieł, czy o wenie,
a brzozowe deski
podpierały marzenia zwyczajne,
o pracy, szkole i przyjaźni.
Sprzedawca nigdy nie opuszczał sklepu,
świadomy,
że klienci mogli przyplątać się
o każdej godzinie dnia i nocy.
Zawsze miał przygotowany imbryk
pełen herbaty lub kawy
w zależności,
co akurat wpadło mu w ręce.
Ludzie,
którzy decydowali się
spełnić swoje marzenia,
nie spodziewali się nigdy ceny,
którą sprzedawca ustalał
wedle własnego widzimisię.
Niemili i opryskliwi
musieli oddawać majątki życia,
a uprzejmi i przyjaźni
jedynie guzik od płaszcza.
Czasami mężczyzna
żądał czegoś niematerialnego,
pierwszego śmiechu
pierworodnego dziecka,
ostatniej łzy
umierającego starca.


Kiedyś do jego sklepu
weszła dziewczyna ociekająca wodą,
miała przeciwdeszczowy płaszcz i parasol
w nijakim zgniłozielonym kolorze,
ale nie uchroniły jej one
przed oberwaniem chmury za oknem.
Natychmiast w progu
zdjęła okrycie i powiesiła je
wraz z parasolką,
by nie zamoczyć drewnianej podłogi,
bardziej, niż to konieczne.
Przywitała się grzecznie,
po czym usiadła na barowym krześle
stojącym przy kontuarze.
-Myślałam, że tajemniczy
Sklep z Marzeniami
będzie trudniejszy do znalezienia
niż Arka Przymierza -
zażartowała,
by przełamać lody.
Odpowiedział jej niepewnym uśmiechem,
zanim zaproponował herbatę.
(Tego dnia
udało mu się znaleźć
taką o smaku pomarańczy i cynamonu.
W całym sklepie pachniało
świątecznie-orientalną wonią)
Przyjęła ją z wdzięcznością,
obejmując zziębniętymi palcami filiżankę.
- Przyszłaś tu,
żeby spełnić swoje marzenie, prawda?
Zaśmiała się ciepło,
jednak czuł w tym fałszywą nutę.
- Nie wydajesz się zaskoczony.
Przyjrzał się jej uważnie,
badając możliwe reakcje.
- Niewielu przychodzi tu dla towarzystwa.
Zupełnie tego nie rozumiem.
Tym razem się nie zaśmiała,
a jedynie uśmiechnęła pod nosem,
sącząc herbatę.
Odstawiła filiżankę na spodeczek,
niemal unikając
cichego brzęknięcia porcelany.
Spojrzała za okno,
gdzie deszcz atakował wszystko,
co nie skrywało się przed nim
dostatecznie skrzętnie.
- Mam jedno marzenie,
z którym noszę się od dłuższego czasu…
- Od jak długiego?
- Piętnaście lat.
Wyglądała na nie więcej niż
dwadzieścia, może dwadzieścia pięć.
Wyczuwał siłę marzenia,
choć nie jego istotę.
Płonęło w jej piersi
niemal białym płomieniem.
- Jestem w stanie je spełnić,
wiesz o tym, prawda?
- Tak, wiem, ja…
Właśnie dlatego tu przyszłam.
Zaczęła niekontrolowanie drżeć.
Wstał,
czując jej spojrzenie
wypalające się mu na plecach.
Jego kości strzykały ostrzegawczo,
gdy ruszał na zaplecze,
po pachnący lawendą koc.
Okrył jej drobne ramiona,
zanim ponownie usiadł.
Otuliła się,
naciągając koc zbielałymi dłońmi,
po czym kontynuowała historię.
- O pańskim sklepie
opowiedział mi dziadek,
miał starą księgę,
z której czytał mi historię.
Myślę, że tak naprawdę
to był jego dziennik.
Był podróżnikiem.
Przywoził babci prezenty,
takie jak orientalne przyprawy,
czy rzeźbione kły morsów.
Chyba w ten sposób
próbował przeprosić,
że nigdy go nie było
i tego samego nauczył mojego ojca -
rzucił jej szybkie spojrzenie.
Wydawała się pogrążona w myślach,
odległa i nieświadoma
swojego otoczenia.
- Ojciec? -
zapytał,
czując rosnącą ciekawość,
uczucie niemal mu obce.
- On nie był podróżnikiem,
ale i tak nie bywał w domu.
Po tym, jak mama umarła,
gdy miałam pięć lat,
oddał mnie dziadkom
i pogrążył się w pracy.
Nie wiem,
czym się zajmował,
nikt mi tego nigdy nie powiedział,
a ja nigdy się tym nie zainteresowałam -
poczuł silną potrzebę,
by uszczęśliwić dziewczynę…
kobietę właściwie.
To mogła być męska opiekuńczość,
ale tak naprawdę,
czuł się, jakby patrzył na skarb,
drogocenne pozłacane cacko,
na które ledwo pozwolono mu patrzeć,
lecz nie dotknąć,
nie… zawłaszczyć.
Spędzał czas w samotności,
nie czując głodu ani pragnienia.
Nie pożądał nikogo ani niczego,
ale gdy ona przekroczyła drzwi,
poczuł gdzieś w głębi serca,
że nie chciał,
by opuściła sklep i jego samego.
Martwił się,
że nie potrafiłby jej zapomnieć,
przez kolejne setki lat,
wypominając sobie...
- Czy wszystko w porządku?
Dopiero jej pytanie
wyrwało go z dziwnego transu,
przez który wpatrywał się w jej twarz
z napiętymi jak do skoku mięśniami.
- Tak, przepraszam,
zamyśliłem się...
Uśmiechnęła się,
pokazując mu,
że wszystko w porządku.
To było dziwne,
obcowanie z zupełnie obcą osobą
i próba czytania z jej reakcji,
gdy były tak...
wygładzone...
Lekkie uśmiechy i potakiwania.
Tacy ludzie nie odwiedzali jego sklepu.
Nie miękcy-spokojni,
lecz ambitni-złowrodzy
lub zdziwieni-zmieszani.
- Chcę najpierw poznać cenę,
zanim wyjawię marzenie,
czy to będzie w porządku? -
zastanowił się,
tak naprawdę to było wbrew zasadom.

Konkretne marzenia
nie mogły być sprzedane
taniej niż określona suma,
ale jego potrzeba sprawienia,
by kobieta była szczęśliwa,
nadal nie zniknęła
i podszeptywała mu,
by się zgodził,
co zrobił niezwłocznie.
- Spełnię twoje marzenie,
jeśli oddasz mi
najgorszą rzecz,
którą pamiętasz,
znienawidzone wspomnienie -
Spojrzała na niego.
Miała takie smutne oczy,
w kolorze kawy,
gorzkiej i słonej
zupełnie jak łzy.
- Mam takie wspomnienie,
ale...
to tylko fragment,
coś jak migawka.
Byliśmy ze szkołą w parku rozrywki.
Kolejki górskie,
wata cukrowa
i...
był tam też cyrk.
Mieli zwierzęta, klaunów,
ale była też wróżka.
Patrzyła w szklaną kulę
i wróżyła z kart.
Założyłam się z kimś,
nie pamiętam z kim,
ani o co...
Poszłam do tej wróżki
i zapłaciłam jej,
żeby wywróżyła mi z ręki.
Wszyscy się przysłuchiwali.
Wyglądała strasznie.
Mieszkała w cygańskim wozie
z dwoma czarnymi kotami.
Nosiła mnóstwo chustek,
które zasłaniały je włosy,
ale kilka kosmyków wystawało.
Sięgały jej prawie do ziemi
i były białe jak śnieg -
Mężczyzna podał jej
kolejną filiżankę herbaty.
Wydawała się potrzebować czegoś,
co mogła obracać w rękach.
Ujęła ją niepewnie,
ale nie wzięła ani łykam,
zbyt odległa myślami,
patrzyła w dal.
- Kazała podać sobie dłoń wiodącą,
jako osoba oburęczna
dla żartu, przysięgam,
podałam jej lewą.
Zaczęła krzyczeć.
Była naprawdę przerażona.
Nawet profesjonalna aktorka,
nie odegrałaby tak
ataku paniki.
Podobno moja linia życia
w ogóle nie istniała.
Była tylko niemal niedostrzegalną zmarszczką
Nie znam się na tych bzdurach,
ale żadna z moich linii,
powiedzmy szczęśliwych,
nie była odpowiednia.
Tak samo na prawej ręce.
W szkole nazywano mnie później umarlakiem,
dzieciaki nie chciały ze mną siedzieć,
bo bały się,
że zarażą się pechem -
zamilkła.
Wydawała się jeszcze smutniejsza,
niż zanim zaczęła mówić.
Zwiesiła głowę,
pozwalając mokrym kosmykom
wymknąć się zza ramienia
i opaść na twarz.
Podniósł dłoń,
by je odgarnąć,
ale powstrzymał się w ostatniej chwili.
Milczeli,
aż przerwała ciszę.
- Wypełniłam warunek naszej umowy,
teraz chcę,
by spełniło się moje marzenie.
- A jak ono brzmi? -
podała mu kremową kartkę,
złożoną w pół.
Otworzył ją
i odczytał zapisane tam słowa.
Jego twarz przeciął uśmiech.

„Chcę pracować
w Sklepie z Marzeniami”
autor

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
7 razy
Treść

6
5
5
2
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0
Warsztat

6
2
5
5
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Anielska Łza
Anielska Łza
2021-05-26
W snuciu opowieści jesteś bezkonkurencyjna :) Pozdrawiam cieplutko :)


Anielska Łza
2021-05-26
Uwielbiam tulipany, chociaż w ogródku nie mam ani jednego :)

Meyling Nall
2021-05-26
Również pozdrawiam 🌷

Iks Weli
Iks Weli
2021-05-25
Świetne opowiadanie! Wspaniałą masz wyobraźnię, Meyling :)


Meyling Nall
2021-05-26
Dziękuję 🏵️

Asteria<sup>(*)</sup>
Asteria(*)
2021-05-23
Czytałam wiersz, a za oknem oberwanie chmury... ale się wstrzeliłam :)
tam na półce z kasztanowca, zostawiam prośbę
a pod wierszem, wiadomo juz co :)) bardzo na tak


Meyling Nall
2021-05-26
W trakcie wczorajszego oberwania chmury, czekałam na autobus. Teraz zazdroszczę trochę tej mojej bohaterce, że mogła schować się przed deszczem w takim miejscu, a nie pod przeciekającą wiatą.

Osia
Osia
2021-05-22
Wyczarowałaś znakomity bajkowy klimat, Zbiwito ma rację z gwiazdami :))
Pozdrawiam serdecznie


Meyling Nall
2021-05-26
Dziękuję i pozdrawiam 🌻

Baba-Goga
Baba-Goga
2021-05-22
Przepiękny tekst.
Niesamowicie działa na wyobraźnię. I ona - taka eteryczna i on tajemniczy.
I niezwykła miejsce.
Pozdrawiam z gwiazdami.


Meyling Nall
2021-05-26
Dziękuję (^-^)

zbiwito
zbiwito
2021-05-22
Niesamowite. Wciągające. Najpierw pomyślałem - och za długie - a potem czytałem i czytałem i wyobrażałem sobie ją i jego ich reakcje ich historie. Toż z tego powieść dałoby się uczynić. Zaczarowałaś. Gwiazdy to za mało


zbiwito
2021-05-29
nie tnij. Wierszo-opowiadania to Twoja specjalność

Meyling Nall
2021-05-26
Długość faktycznie może trochę odstraszać, ale nie chciałam ciąć tego wierszo-opowiadania, tak jak zrobiłam to z "Gdy zapłaczą żurawie".
Pozdrawiam :)

Chris<sup>(*)</sup>
Chris(*)
2021-05-22
Meyling. Po pierwsze dodaję "do ulubionych", choć teraz ta lista powinna się nazywać "do najulubieńszych" :) Po drugie, co zdarza mi się rzadko, "pełną garść" złotych gwiazd daję na warsztat. Po trzecie chętnie by zapytał o Twój wiek, bo w tym opowiadaniu odnajduję "wszystko". Dojrzałość, doświadczenie, świadomość, kobiecość i wiele innych. Ponieważ Kobiet o wiek się nie pyta, pozwól że Twój tekst uznam za ten moment, gdy po raz kolejny ewoluowałaś. Przyjmij to jako wielki komplement! Pozdrawiam! :)


Meyling Nall
2021-05-26
Dziękuję za dodanie do twoich smoczych skarbów i za gwiazdki ;) Metrykalnie stuknęła mi osiemnastka, ale zakłada się, że jestem starsza (na tyle długo, jak ktoś mnie nie zobaczy, bo wtedy to raczej odbiera mi się lata, a nie dodaje)
Pozdrawiam :)

Kornel Passer
Kornel Passer
2021-05-22
Brawo Meyling! Ale klimat i sceneria! Znakomicie zbudowany tekst z odpowiednią ilością słów dostosowaną do treści. Zaciekawia od początku i nie pozwala oderwać się od lektury. Można by się wprawdzie zastanawiać, czy o istotnie wiersz wolny, czy proza wierszowana , ale to szczegół nie rzutujący na wysoka wartość tekstu. Znowu śpiewam pochwały dla Twojej wyobraźni!


Meyling Nall
2021-05-26
Dziękuję. Co do gatunku, to mogę tylko westchnąć, bo jeśli nie piszę specjalnie pod ,,kategorię" to najczęściej wychodzi mi takie "nie wiadomo co"

Incommunicado
Incommunicado
2021-05-22
jakby na podstawie powieści stevena kinga...


Meyling Nall
2021-05-23
;)


Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności